Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

czwartek, 16 kwietnia 2015

Czas

Tak dawno nie pisałam na blogu, że nawet nie pamiętam koloru czcionki, jakiego używałam o.O 4 miesiące?! Aż nie chce mi się wierzyć, że tak to zleciało, że aż tak odłożyłam bloga...

Teraz wypadałoby się zastanowić, jakim cudem udało się znaleźć czas w tym momencie, skoro przez ostatnie m-ce to się nie udawało. Może to rosnąca umiejętność godzenia wielu spraw ze sobą albo samozaparcie, by znaleźć czas...
Dziś to chyba po prostu przypadek.
Przypadek, że ten czas został znaleziony. A i jakiś rodzaj sentymentu do bloga i wyrzut, że się go zaniedbało. Nie wiem, ale czy ma to jakieś znaczenie?

Blog był lekarstwem, poniekąd zabiciem czasu w jakiś inny, mniej standardowy sposób. A teraz czym jest? Dobre pytanie...

Z faktów, od 1 grudnia 2014r. prowadzę firmę... Dopięłam swego. Dotacja pozytywnie rozpatrzona, biznesplan i plany zrealizowane. Ale czy do końca?
Nie! Zdecydowanie nie. To dopiero początek, czubek góry lodowej. 
Czemu tak to nazywam? Bo właśnie tak jest. Spełnianie marzeń nie jest czymś prostym. Postawienie kroku, przekroczenie granic również. Jak trudnym jest ten pierwszy krok, tak coraz trudniejsze kolejne...
Ten podstawowy, pierwszy najtrudniejszy, owszem, lecz nikt nie uprzedzał, że kolejne będą równie ciężkie. Różni je tylko to, że gdy powie się "A" (pasuje, wypada, trzeba) mówi się "B" i cały alfabet po kolei. Nie zmienia to faktu, że dążenie do celu, spełnianie zamierzeń jest cholernie trudne tak i na początku, jak i w środku czy na końcu. Przekonuję się o tym na każdym kroku, każdego dnia...

Ale chyba nie o tym dziś chciałam. Troszkę faktów nie zaszkodzi. Jest to odrobina wytłumaczenia braku aktywności na blogu, mimo, iż liczba wyświetleń wciąż wzrasta. Znaczy, że nie pozostaje niezauważony :)
Ale ten czas... 

Nieubłagany, pędzący jak szalony, przynoszący kolejne wyzwania. Pozytywne i negatywne, ciężkie i lekkie, warte i mniej warte...

Czas...

Nie raz zastanawiałam się nad tym krótkim słowem mającym tak wielkie znaczenie. Lekarstwem na ból, rozwiązaniem problemów, wielką niewiadomą...

Niewiadomą, która często przynosi zaskakujące efekty. Coś czego się nie spodziewamy, coś na co nie jesteśmy przygotowani, a czasem coś na co z utęsknieniem czekamy...

Czas... dziwna "rzecz". Niszcząca i budująca. Dająca i odbierająca nadzieję. Przynosząca to co oczekiwane, jak i to co niespodziewane...

Dająca ukojenie na przeszłość, nadzieję na przetrwanie teraźniejszości i uśmiech na jutro.

Wybawienie? Przekleństwo? Czy nadzieja na lepsze jutro?

Kto z Was potrafi odpowiedzieć jednoznacznie na te pytania? Bo ja się waham...




Pozdrawiam wszystkich
PannaEm