Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

sobota, 24 sierpnia 2019

Niepewność

Okazuje się, że pod jednym słowem kryje się o wiele więcej niż może się wydawać...

Ostatnimi czasy coraz częściej zastanawiam się co tak naprawdę kieruje Naszymi reakcjami, decyzjami. Co sprawia, że jedni z nas potrzebują mieć poukładane życie, a inni biegną przez nie na spontanie. Są tacy, którzy przejmują się wszystkim i tacy, po których wszystko spływa jak po kaczce...
Czego jest to kwestia? Daty urodzenia czy znaku zodiaku? Wychowania, otoczenia lub życiowych doświadczeń? A może jeszcze masy innych czynników albo wszystkiego po trochu, ale wniosek ten sam. Jedni są realistami twardo stąpającymi po ziemi, inni optymistami bujającymi w obłokach. Jeszcze inni pesymistami niewierzącymi we własne działania. Tych połączeń i kombinacji znalazłabym jeszcze wiele, ale nie o to w tym momencie chodzi. Nie o to chodzi, by opisywać wszystkie rodzaje charakterów, bo brakłoby miejsca na blogu :P Dziś chcę skupić się na jednym typie ludzi i na jednym odczuciu ich "hamującym" (że tak się wyrażę).

Otóż osobiście należę raczej do grupy realistów twardo stąpających po ziemi. No może z lekką nutką szaleństwa i pobujania w obłokach czasem :P Czasem wedrze się nutka pesymizmu. Ot, takie połączenie heh. Czy jest to kwestia mojego znaku zodiaku jakim jest Koziorożec, nie wiem :P Nie jestem jakimś maniakiem horoskopowym heh, ale jednak typem, który bierze pod uwagę wszystkie opcje. Idąc dalej. Czy to kwestia wychowania, otoczenia, życiowych doświadczeń? Na pewno. I jak wspomniałam wyżej, całej masy innych czynników. Ale do czego zmierzam.
Zmierzam do tytułu postu jakim jest niepewność. Dla osób takich jak ja jest to odczucie dość męczące. Hamujące, często niszczące. Odczucie niosące za sobą masę skrajnych emocji, reakcji i decyzji. Dziwne. Jak jedno uczucie potrafi tak wiele zdziałać...

Dla osoby, która najchętniej napisałaby cały scenariusz swojego życia i z wielką przyjemnością trzymałaby się tego linijka po linijce, jest to uciążliwe. Uciążliwym jest ta niepewność. Niepewność w każdym aspekcie. Czy to dotycząca planów życiowych, planów związkowych czy jakichkolwiek innych. Świadomość tego, że nie wiesz co Cię czeka napawa lękiem. Owszem, zdaję sobie sprawę, że niemożliwym jest wiedzieć co szykuje dla nas życie. Że niemożliwym jest zaplanować sobie wszystko i idealnie, krok po kroku móc do tego dążyć. To po prostu nierealne. Nie da się tak. Ale można złapać jakiś punkt zaczepienia. Coś co pozwoli rozwijać dalsze plany i choć w minimalnym stopniu obrać kierunek. Nie ma nic gorszego jak stanie na rozdrożu nie wiedząc, w którą stronę się udać :/ Nie ma nic gorszego tkwić w miejscu, w którym nie widać nic na horyzoncie. I na nic zdają się słowa "czas pokaże". Jakikolwiek krok, w jakimkolwiek kierunku napawa wielkim strachem przed nieznanym....

Niektórzy ludzie śmieją się z tego. Niektórzy twierdzą "wrzuć na luz", "odpuść i poczekaj co się stanie". Ciężko jest wrzucić na luz komuś, kto tak naprawdę kawał życia zmagał się z masą niepewności. Komuś kto raz za razem myśląc, że już odnalazł swoją drogę, znów się gubił. Komuś, kto potrzebuje pewności jak tlenu... Jak czegoś bez czego nie da się normalnie funkcjonować. 

Niepewność poza strachem i lękiem niesie również za sobą błędne decyzje. Często z braku pewności odpuszcza się pewne kroki, rezygnuje z czegoś. Właśnie z obawy i lęku przed nieznanym. Przed kolejnym rozczarowaniem. Przed kolejnym kiepskim wyborem życiowym. Dlatego wtedy łatwiej jest się wycofać... Wycofać do tego co znane i opatrzone. Do czegoś co daje chociaż namiastkę bezpieczeństwa i stabilizacji...


 Niestety... Przykre, ale prawdziwe... I już chyba nie trzeba nic więcej dodawać. Obrazek dopełnia już wszystko do dzisiejszego postu...

Na koniec pozostaje mi życzyć Wam, moi drodzy, jak najmniej niepewności w swoim życiu...

Pozdrawiam
PannaEM

środa, 21 sierpnia 2019

Bezsilność

Tak naprawdę sam tytuł mówi tak dużo, że najlepszym dopełnieniem byłoby jedynie... trzy kropki.

Mówią, że kowalem swego losu jesteś sam. Mówią, że to Ty decydujesz o swoim życiu. Że to Ty masz na nie wpływ i od Ciebie zależy jak będzie wyglądało. Mówią też, że ważne jest nastawienie. Że trzeba brać byka za rogi i pchać ten wózek do przodu. Że samo się nie zrobi. Wystarczy chcieć...
A co, jeśli w tym momencie obalę tą teorię?...
Owszem to wszystko jest ważne, ale co jeśli powiem, że chcieć to za mało? Co, jeśli powiem, że nastawienie, samozaparcie i wewnętrzna siła niekoniecznie idą w parze z Naszym losem? Co, jeśli powiem, że tak naprawdę inni ludzie również trzymają Nasze życie w swoich rękach i to oni w dużym stopniu je kształtują? 
Czasem pozwalamy im na to, świadomie bądź nie. A czasem po prostu nie mamy na to wpływu. Decyzje innych lub ich brak odciskają piętno nie tylko na ich życiu, ale również na Naszym. Są to rodzice, dzieci, partnerzy życiowi, pseudo przyjaciele, a czasem po prostu obcy ludzie. Ale efekt jest ten sam. Zawsze, w którymś momencie życia płacimy za czyjeś błędy. Nie sądzę, by znalazł się ktoś, kto z ręką na sercu mógłby zaprzeczyć. Zaprzeczyć temu, że choć raz w życiu ktoś lub coś miało wpływ na jego życie.
Najgorszym jest to, że niektórzy ludzie niszcząc sobie życie, automatycznie działają destrukcyjnie na innych. Ich błędy, brak decyzji czy zwykła bezmyślność ciągnie w dół kolejne osoby. Często bliskie, które nieświadome niczego chcą tylko pomóc. Które najzwyczajniej w świecie mają sumienie... Które nie potrafią odwrócić się na pięcie, tak po prostu.  
I tak naprawdę jedyne co możesz zrobić, to przyglądać się. Przyglądać się jak ktoś niszczy swoje życie, a przy okazji i Twoje przecieka Ci przez palce. Znikają jedno po drugim Twoje marzenia. I czujesz się bezsilny...



Chyba nie ma gorszego odczucia jak bezsilność. Jak to, że tak naprawdę nie możesz nic zrobić. Gdy wyczerpują się wszystkie alternatywy, opcje, możliwości. Gdy mimo szczerych chęci i nastawienia pozostaje Ci jedynie akceptacja... Akceptacja stanu rzeczy, który kompletnie Ci nie odpowiada. To chyba najtrudniejsze. Zaakceptować, że nie nad wszystkim możesz mieć kontrolę. Że nie na wszystko w swoim życiu możesz mieć wpływ. Że możesz jedynie się przyglądać... Przyglądać i czekać, choć nie do końca wiadomo na co. 

Dzisiejszy post w dość nostalgicznym nastroju, z wieloma rozterkami. I wielkim znakiem zapytania co dalej... Ale wiem jedno. Życie jeszcze zaskoczy w najmniej oczekiwanym momencie...

Pozdrawiam
PannaEM