Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

sobota, 3 października 2015

Odłożone na bok

Nijak wychodzi mi regularność na blogu. Nijak postanowienia i samozaparcie. 
"Będę pisać częściej" - mówię sobie, a za chwilę dociera, że już minął tydzień czy miesiąc. Ki piernik, gdzie ten czas ucieka to ja bladego pojęcia nie mam. Zegar powinien mieć zdecydowanie 36h, a nie 24. Ale cóż.

Może ten typ tak ma. Potrzebuje konkretnej motywacji, by się zebrać "do kupy" heh.
Dziś motywacją do napisania postu okazała się zwykła rozmowa. Prosta, ot tak, temat związany z pracą. By po chwili okazało się, że nie tylko praca może być tematem.

Obudzone na nowo myśli, zainteresowania i sprawy odłożone na bok. Czemu? Z braku czasu? Praca, dom, dzieci? I człowiek "zapomina" o jeszcze innych aspektach. Spełnia się zawodowo, owszem, rodzinnie, no też (powiedzmy :P). Niby myśli również o tym, by nie zapomnieć o sobie, a tu co się okazuje? Że coś, co kiedyś interesowało leży sobie spokojnie na półce. Pomiędzy zamówieniami z pracy, spisem obowiązków domowych i bliżej nieokreślonymi rzeczami ważnymi i mniej ważnymi. I co się okazuje? Przy szybkich porządkach to co pod spodem, co kiedyś było ważne, lecz "przegrywa" ze stosem ważniejszych rzeczy, wrzucane jest do szafki. Najpierw z przodu, później ciut dalej, by na koniec wylądować w jej najdalszy kąt. I dlaczego?

Nie raz pisałam już o organizacji czasu. Nie raz pisałam o tym, że chcieć to móc. A okazuje się, że nie w tym jest rzecz. Odkładanie własnych zainteresowań nie jest związane z czasem, ani z chęciami. Kurczęęęęę, taki banał. Aż sama się do siebie śmieję, z wyciągniętych dość szybko wniosków. Proste jak budowa cepa.

To nic innego jak ta półka. Układając na niej rzeczy ważne, czasem przysłaniamy inne, równie ważne. Dlaczego? Z racji narzuconych obowiązków czy to przez siebie czy przez innych? Bezmyślnie robimy selekcję. Tworzymy własne priorytety opierając się nie tylko na sobie. Często są to dzieci, mąż, rodzina, praca. No bo przecież to najważniejsze. Czy aby na pewno?

Czy Nasze zainteresowania, rzeczy, które gdzieś tam w głowie siedzą, kiedyś były ważne i przypominają o sobie, zasługują na to, by wrzucić je w głąb szafki?
A może inaczej? Czy my jako filar rodziny, pracy nie zachowujemy się nie fair wobec samych siebie? Odkładając na bok dziecięce, młodzieńcze czy dorosłe fascynacje, pasje, marzenia, na rzecz obowiązków, czy nie jesteśmy nie fair wobec siebie samych?

Bo tak naprawdę z czego składa się życie? Czy tylko z obowiązków? Czy wchodząc w pewien etap życia MUSIMY "zapominać" o tym, o czym kiedyś marzyliśmy? Czy musimy porzucać Nasze fascynacje? Krótka piłka. Nie, nie musimy.

Pytanie tylko na jak długo pozwolimy, by "niszczały" na półce...
Bo z czasem może się okazać, że nie wystarczy już tylko szmatka i miotełka do kurzu...

I jedyne co Nam pozostanie to powiedzieć...

"Dawne marzenia były dobre. Nie spełniły się, ale dobrze, że były."
- Robert James Waller

A mnie mimo wszystko byłoby szkoda...

P.S. I jeszcze jedno, ważne pytanie moi Drodzy. Czy potraficie nazwać własne marzenia z przeszłości? Nie? Więc czemu były ważne kiedyś?...

Chciałabym wyjechać do Warszawy... A Ty? Drogi czytelniku?

Pozdrawiam
PannaEM