Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

sobota, 23 sierpnia 2014

Oni...

Bez zbędnych wstępów i rozczuleń nad zawieszką na blogu...

ONI...
Kim są Ci Oni zawarci w tytule wpisu? 


   http://crazyant.soup.io/

I cóż więcej dodać, jak wszystko zawarte w tych paru zdaniach...
Parę zdań... Nasuwa się pytanie, nie jedno. Skąd biorą się tacy ludzie? Dlaczego wpuszczamy ich do Naszego życia? Dlaczego wciąż pozwalamy, by to miejsce zajmowali? Czy każdy spotyka w życiu taką osobę czy jest to "wyróżnienie" dla nielicznych? Jak to nazwać?

Na ostatnie pytanie odpowiedź nasuwa się od razu. Można to nazwać tylko w jeden sposób - coś co nie powinno istnieć. Coś co trwa, mimo, że nie ma prawa bytu. Coś co wciąż się tli, nie mogąc do końca zgasnąć. Coś co wzbudza dreszcze, emocje. Coś czego nie da się kontrolować. To coś takiego na co nie mamy wpływu. To coś nie pozwala powiedzieć "NIE". To coś co zaprzecza Naszym słowom, wypowiedzianym z rozsądkiem... I do tego wciąż się wraca. Wbrew wszystkiemu i mimo wszystko.

To coś nie jest człowiekiem, nie da się tego ukształtować, choć dotyczy danej osoby. To odczucie. To coś, co się po prostu czuje. Tak po prostu. 
Dlaczego na to pozwalamy i skąd się bierze? Z tęsknoty... Wielkiej tęsknoty za czymś wyjątkowym, innym i niepowtarzalnym. Za czymś co podda pod wątpliwość Nasze reguły i zasady. Co pomoże Nam zaprzeczyć. Zaprzeczyć, że w życiu można czuć tylko to co zdefiniowane. Miłość, nienawiść, zazdrość, smutek, lęk... itp. itd. A można dużo więcej...

Dlatego właśnie wpuszczamy TO do Naszego życia, przygotowujemy mu miejsce, pozwalamy zagościć. Czasem przez wzgląd na inność, ciekawość. Czasem z powodu wielkiej pustki. Reszta dzieje się już bezwiednie. Bez Naszego udziału i przyzwolenia. 

Bywa to irytujące, wkurzające i zastanawiające. Dlaczego akurat TO, dlaczego akurat TA/TEN? Dlaczego akurat JA?
Bo...

"Nagle dzieje się coś... Co Cię uruchamia... i w tym momencie wiesz, że coś się zmieni... W tym momencie zdajesz sobie sprawę, że wszystko zdarza się tylko raz... Następnie okazuje się, że to wszystko zdarza się tylko jeden raz, i że nigdy więcej nie poczujesz tego samego. Że już nigdy nie będziesz trzy metry ponad niebem..."
(cytat z filmu "Trzy metry nad niebem").

"Księżyc staje się Słońcem, noc staje się dniem. Ponieważ wewnątrz każdej osoby ukrywa się inna, może piękniejsza, może bardziej nowa. Może Twoja..."
"Trzy metry nad niebem"

Pozdrawiam
PannaEm

niedziela, 10 sierpnia 2014

Środowisko

Dzisiejszy wpis może być poniekąd zaskoczeniem. Tak, fakt, dłuższą chwilę mnie tutaj nie było. Tzn. byłam, lecz... raczej tylko myślami. Myślami, których nie dało się ubrać w słowa. 

Dziś niestety nie zaskoczę Was jakimiś błyskotliwymi pytaniami, super-wspaniałymi wnioskami heh. Nie. Sama nie wiem czym będzie dzisiejszy wpis. Choć jednego jestem pewna, będzie jednym, wielkim chaosem. Chaosem pytań i rozterek... Czy moich, czy cudzych? To już mało istotne...

Duża część z Nas (pierwszym było "większość" co zostało skasowane...) "tkwi" w jakimś rodzaju miejscu. Środowisku, które w pewien sposób wpływa na nasze zachowania, decyzje czy "motor" życia. Nie można tego mylić z hierarchią wartości czy podejściem do życia. 
Pewna część z Nas zachowuje się w dany sposób, podejmuje decyzje z danych powodów. Często nie z własnych... Często są to decyzje pod naciskiem tegoż właśnie środowiska, osób, które zajmują górujące miejsce. Osób, od których jesteśmy uzależnieni, osób, którym nie jesteśmy w stanie się przeciwstawić. Czy jest to dominujący mąż/żona, rodzic czy ktokolwiek inny... 
Osoby, które są w stanie utożsamić się z tą sytuacją wiedzą o czym mówię. 

A o czym mówię? O nieumiejętności "postawienia się". O sytuacjach, w których nie jesteśmy w stanie "wywalczyć" własnego JA, własnych decyzji, własnych wyborów. O sytuacji, w której Nasze Ja jest stłamszone, sprowadzone do poziomu podłogi. O sytuacjach, w których zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę, lecz mimo to, nie umiemy postawić na swoim. Dlaczego? Z racji wdzięczności, sumienia czy zwykłej uległości podpartej brakiem pewności siebie?

Więc pytam dlaczego?!
Dlaczego pozwalamy na życie obok Nas. Dlaczego pozwalamy na to, by Nasze marzenia, cele czy decyzje były tymi gorszymi, tymi, które są mało ważne. Dlaczego pozwalamy, by Nasza pewność siebie została zdeptana tylko dlatego, bo różni się od innych... Bo jest coś warta? Bo dotyczy Naszego wzlotu, nie upadku?

A może warto zastanowić się jakimi osobami się otaczamy, w jakim środowisku żyjemy. Może warto zastanowić się jakie aspiracje tak naprawdę mamy i zmienić...
Nie podejście do życia. Nie hierarchię wartości czy sens życia, lecz miejsce, ludzi, którzy doprowadzają Nas do takich rozważań. 
Może warto pomyśleć w końcu o sobie i o swoich planach. Nieważne jak głupie, niedorzeczne czy wybujałe są dla innych. Może warto w końcu uwierzyć we własne marzenia...

I może warto w końcu wyrwać się z tej matni, w której się tkwi. Może w końcu warto docenić siebie za wyobraźnię. Może warto docenić siebie za swoją odmienność i dążyć do samospełnienia? Nie patrząc na krzywe spojrzenia innych...
Może warto, by znów przytoczyć słowa z filmu "Secret" (swoją drogą chyba powinnam znów go obejrzeć heh) i w nie uwierzyć, nie bacząc na to co nas otacza...

"Znaleźliście się na skrzyżowaniu Waszego życia, ponieważ coś w Was ciągle powtarzało "Zasługujecie na bycie szczęśliwymi". Urodziliście się, aby coś dodać, wnieść do tego świata, abyście starali się jak tylko możecie najlepiej.
Każda rzecz, której doświadczyliście, każdy moment przygotowywały Was właśnie do tej chwili. Teraz powinniście uwierzyć, że to Wy tworzycie Wasze przeznaczenie. Wyobraźcie sobie czego możecie od dzisiaj dokonać. Jak wykorzystacie tę chwilę, co zrobicie z tą chwilą, nikt nie zatańczy za Was Waszego tańca, nikt nie zaśpiewa Waszej piosenki, nikt inny nie napisze Waszej historii. Kim jesteście, co robicie, zaczyna się teraz. 
Wierzę, że jesteście świetni, że jest w Was coś wspaniałego. Niezależnie od tego co Was spotkało w życiu. Niezależnie od tego za jak starych lub młodych się uważacie. To chwila, w której powinniście zacząć myśleć, że to jest w Was. Że macie moc większą niż świat. Wtedy to się pojawi, wtedy przejmie Wasze życie, nakarmi Was, ubierze Was, będzie Was chronić. Prowadzić Was. Podtrzymywać Wasze życie, jeśli zechcecie. Ja w to wierzę..."

Z ręką na sercu, chciałabym w to wierzyć. A Ty?

"Rzeczywistość to coś co nie znika, kiedy przestaje się w to wierzyć."
Philip Kindred Dick