Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

piątek, 15 stycznia 2016

Wyścig szczurów

Powtórzę słowa, które dodałam dziś na fb pod wpływem impulsu...

"Wśród chorób XXI wieku, obok depresji powinno również widnieć poświęcanie przyjaźni dla kasy ;]"

Lecz dzisiejszy wpis nie jest pod wpływem chwili. Jest bodźcem...
Okazuje się, że czasem jedna sytuacja, nawet drobna, potrafi wywołać siedzącą w środku lawinę. Okazuje się, że wystarczy moment, ułamek, rzucone spojrzenie na coś czy usłyszane słowo, by obudzić drzemiące frustracje.

Frustracje dotyczące danego schematu, machiny, w której żyjemy (często mimo woli). Frustracje dotyczące ludzi i ich zachowań.
Bo przecież żyjemy wśród ludzi. I ludzie żyją wśród Nas. I Ci dobrzy i źli. Warci zaufania, szczerzy i pomocni, jak również dwulicowi, zakłamani i chcący Nas wykorzystać do własnych celów.

"Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam."
- Armand Jean Richelieu

Niestety, taka prawda. Choć dodałabym w tym cytacie: "strzeż mnie od fałszywych przyjaciół". Tacy są najgorsi...
Ciężko nawet powiedzieć czy udają przyjaźń czy po prostu, gdy przestajemy być potrzebni idziemy w odstawkę. Ciężko powiedzieć czy jesteśmy przyjaciółmi czy też nie. Ciężko powiedzieć czy takie sytuacje są zaplanowane ze strony innych czy po prostu tak wychodzi... I równie ciężko to przewidzieć.

Trudnym jest także poradzić sobie z takim rozczarowaniem. Uważając kogoś za przyjaciela czy za bliską osobę, automatycznie dajemy od siebie jak najwięcej. Automatycznie dajemy zaufanie, szczerość, staramy się pomagać, nie szkodzić. Automatycznie również tego wymagamy. Tak jakby podpisując taką niewidzialną umowę z drugą osobą, opartą na zaufaniu. I takiej umowy nie powinno się łamać...

Tak, nie powinno. Życie niestety pisze różne scenariusze i nie zawsze takie jakich oczekujemy. Niestety czasem bądź często ludzie zawodzą. Po czasie okazuje się, że nie są tacy, jak Nam się wydawało. Nie są tacy, jacy starali się być. Okazuje się, że granice, których my nie jesteśmy w stanie przekroczyć (z racji choćby zwykłego bycia fair) są tylko Naszymi granicami. Są tylko Naszą hierarchią wartości. Tylko Naszymi zasadami. 

Dla innych nie jest problemem podłożyć Nam świnię czy wbić nóż w plecy. Dla innych nie jest problemem złamać tą niepisaną umowę. Dla innych zawsze znajdzie się jakieś "przecież". "Przecież nie mogłem/am inaczej", "przecież to nic takiego", "przecież wiesz jak jest". 
No właśnie, kurczę blaszka, nie wiem jak jest. Nie wiem jak to jest perfidnie, dla własnej korzyści odrzucić bliską osobę. Nie wiem jak to jest "wykręcić wałka", bo to się bardziej opłaca. Nie wiem jak to jest poświęcić przyjaźń dla własnej korzyści.

I nie chodzi tu już o moje wywyższanie się. Ideałem nie jestem, zdarza mi się popełniać błędy (czasem nawet sporo). Zdarza mi się również zawieźć drugą osobę. Lecz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nigdy nie było, nie jest i nie będzie to zaplanowane. Nigdy z uśmiechem na twarzy czy z chłodną kalkulacją. Dlaczego?

Bo tak się po prostu nie robi. Nie robi się tak dla kasy, stanowiska czy lepszego statusu wśród innych. Nie robi się tak również dla żadnych korzyści. Powtórzę. Po prostu tak się nie robi...

Może i lepiej płacze się w mercedesie niż na rowerze, może i pieniądze ułatwiają życie. Dają zabezpieczenie, stabilność i przyszłość. Może i są ważne, ale nie najważniejsze. 
Tym stwierdzeniem ryzykuję, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Ryzykuję masą zaprzeczeń. Bo przecież teraz (podobno) za pieniądze można kupić nawet zdrowie, przyjaciół i szczęście. Podobno można kupić wianuszek ludzi wokół siebie czy miłość zaniedbywanych osób. Podobno...

Dla tych, którym tak się wydaje, mam troszkę prawdy (choć pewnie ona i tak nie ma dla Was znaczenia). Wszystko co wartościowe i ważne w życiu, nigdy nie zdobędzie się za pieniądze. Nie zdobędzie się prawdziwego szacunku, szczerej miłości czy bezgranicznego zaufania. Nie zdobędzie się miłości męża, żony czy dzieci, drogimi prezentami. Nie zdobędzie się szacunku eleganckim strojem ze szpilkami od Louboutina i torebką od Dolce Gabbana. Jak i nie zdobędzie się zaufania udając przyjaciela. 

Tak więc pozostanie jedynie płacz w mercedesie, bez ramienia do wypłakania. Bez wyciągniętej dłoni i szczerego: "będzie dobrze".

Przyjdzie moment, gdy ten wyścig szczurów po kasę i uznanie, zakończy się samotnym finiszem. Ale co tam, ważne, że na 1-szym miejscu...

Tym, którzy tak właśnie myślą, mogę powiedzieć tylko jedno. Obudźcie się, zanim będzie za późno. Obudźcie się, zanim ten mercedes stanie się więzieniem, z którego nikt Was nie wyciągnie.

Bo to nie pieniądze są najważniejsze, a ludzie, którzy są przy Nas. To ludzie, którzy w zdrowiu czy chorobie, szczęściu czy nieszczęściu, bogactwie czy biedzie, trwają przy Nas i zawsze pomogą. To ludzie, którzy są bezinteresownie. A może interesownie? Ponoć coś za coś. Są, ponieważ chcą. Dla nich zapłatą jest sama Nasza obecność. Nie pieniądze, nie Nasz status. Nie 1-sze miejsce w tym całym wyścigu szczurów. Po prostu my. Sami w sobie.

I to jest największy skarb, którego wielu z Was nie docenia...
A warto...

Pozdrawiam
PannaEM





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz