Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

wtorek, 4 września 2012

Paradoks

Kolejna przerwa w pisaniu. Ostatnio dość często w ten sposób zaczynają się moje posty. Po założeniu na nowo bloga miałam dużo chęci, zapału do pisania, do rozwiązywania problemów. Jak to przychodzi z czasem, kłębiącymi się problemami, ten zapał i chęć gdzieś znikają. Już parę dni temu chciałam coś napisać, jak zwykle jakoś tak wyszło, obowiązki, brak czasu, zapewne też organizacji. Tak, ostatnio z tym ciężko u mnie. Ciężko przychodzi mi organizacja, trochę chaosu w moim życiu. Przez dłuższy czas szukałam odpowiedniej drogi, kierunku do obrania i w sumie nadal go szukam. Moje posty często podczas próby zrozumienia, podsuwają mi wnioski. Na ile są one trafne, chyba nie mnie to oceniać. Tak wnioski ... Cholerka, jak trudno wcielić je w życie, jak ciężko wiedząc co zrobić, wykonać ten pierwszy krok, jak ciężko zaprzeć się na tyle, by iść uparcie do przodu, ale ...



Tak, bardzo dużo w tym racji. Nie możemy się zatrzymywać, bo wtedy upadamy, ciężko się pozbierać i znów ruszyć. A może by tak zamocować boczne kółka? ;) heh, to jest myśl. Móc bezpiecznie bez obaw przystanąć, odpocząć czasem, jechać swoim rytmem, ale jednak mieć ten "luksus", możliwość zatrzymania się, choćby na chwilę dla zaczerpnięcia oddechu. Bo ja rozumiem uparcie dążyć do celu, walczyć, starać się, ale nikt przecież nie jest maszyną zaprogramowaną, by działać sprawnie na pełnych obrotach...
Tak. Temat postu. Paradoks. Czemu akurat taki? Ostatnie dni przyniosły mi bardzo dużą dawkę przeróżnych odczuć, od pozytywnych początkowo, przeplatających się z lekko negatywnymi, kończąc na wielkich obawach, strachu, ale też z nutką wiary w swoje możliwości na finiszu. Tak, dziś targają mną bardzo odmienne emocje, tak i złe, jak i dobre. Złe dlatego, że jednak wykonałam bardzo ważny krok (zgodny z moim sumieniem, moją hierarchią wartości), który przyniósł ... No tak, ciężko ubrać w słowa co przyniósł. Na pewno przykrość, ból, chwilowe cierpienie, zrezygnowanie, wątpliwość w słuszność decyzji. Pewnie też i wroga w mojej osobie względem innych. Ale cóż, wykonałam go po miesiącach wahania, po miesiącach trwania w próżni, choć myślałam, że daję radę, że idę na przód. A tak naprawdę wciąż trwałam w bańce złych emocji, wspomnień, jakiś cichych, głęboko ukrytych nadziei. A to wszystko przynosiło mi jedynie jakiś taki stan przetrwania, ale nic więcej. Tak więc wykonałam ten krok, po przeanalizowaniu wszystkich ZA i PRZECIW. 
Zacytuję teraz słowa z rozmowy z pewną osobą, którą odbyłam wczoraj i przejdę tym samym do tych dobrych emocji, które dziś siedzą we mnie, mimo złych. "Wyjdźże z tego mroku. Za dużo wokół Ciebie jest ciemności. O wiele za dużo"
Jakże piękne i mądre słowa. Już samo przeczytanie ich w jakiś sposób na mnie podziałało. Otworzyło oczy. Pokazało jak długo tkwiłam w tym mroku. A ja głupio łudziłam się, myślałam, że przecież daję radę, a tak naprawdę kroczyłam w ciemnościach, coraz większych. Chyba właśnie te emocje, te słowa, w jakiś sposób złagodziły te złe. Zmniejszyło ich siłę...

Tak... I chociaż mam dziś dość przygnębiony nastrój, mimo, że obawiam się dalszych kroków, czuję, że powoli nabieram w końcu tego wewnętrznego spokoju. Wiem już jak go szukać i samo to już napawa mnie pozytywnymi emocjami :) Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, że jeszcze nie raz się potknę na tym rowerze, poczuję, że tracę równowagę, ale postaram się jednak o te boczne kółka ;)
Mam tylko nadzieję, że mimo konsekwencji, jakie ponoszę i pewnie jeszcze poniosę, za swoją decyzję, ten ważny krok, przyjdzie taki moment, że z ręką na sercu powiem "nie żałuję". Poświęciłam dużo dla tej decyzji, zapłacę za zgodność z samą sobą, oby nie za dużo... Chciałabym, żeby w przyszłości, nie mówię, że niedalekiej, ale w ogóle, przyniosło to jednak pozytywne rzeczy. A wtedy będę naprawdę z tego dumna :)
P.S. Pewien anonim w komentarzu do jednego z moich postów polecił pewną książkę :) "Rozmowy z Bogiem", jestem w trakcie jej czytania :)

"Czasem trzeba zburzyć wszystko, by móc budować na nowo. Na popękanych fundamentach nie powstanie nic trwałego"
Anonim



Dzisiejszego posta chcę zadedykować kilku osobom, które pomogły mi w trudnych chwilach, decyzjach. Każda w inny sposób.
Ani - która była i jest dla mnie wielkim wsparciem w jednych z najtrudniejszych chwil w moim życiu, która czasem potrafi "opierdzielić" i szczerze aż do bólu powiedzieć co myśli, dać mi kopniaka heh :*
Szymonowi - również za wielkie wsparcie w tych trudnych chwilach, za długie rozmowy, przyjaźń, cierpliwość, pomoc fizyczną i psychiczną :*
Oli - za wprowadzanie w moje życie odrobiny młodzieńczości, trochę wygłupów, wielu uśmiechów podczas rozmów na Skype i oderwania mnie chwilami od problemów, co bywało zbawienne :*
Asi - za możliwość wyżalenia się w każdym temacie, każdej chwili, za zrozumienie i całkowity brak krytyki mojej osoby, co też bywało mi potrzebne :*
Grzesiowi "milusi czasami" - za wyczerpujące, długie rozmowy, otwierające mi oczy na wiele spraw, możliwość bycia tak i mówcą jak i słuchaczem, gdy słów zabrakło, nawet za te chwile milczenia :*
Elenie - za całkowite, nieograniczone zrozumienie, pokrewność dusz, za przyjaźń, wsparcie, mimo dużej odległości obecnie :*
Madzi - z którą rozmowy zaniedbałam, zapominając ile potrafią dawać wiary, otuchy, której słowa w tym poście zacytowałam :*
I na koniec pewnej osobie "N", która pomogła mi utwierdzić mnie w przekonaniu o słuszności mojego kroku, dzięki której ten krok wykonałam.
Tak więc z całego serca dziękuję Wam wszystkim za to co daliście swoją osobą, słowami, czynami, za to, że jesteście. Takimi osobami jak Wy, chcę się otaczać. Dzięki takim osobom jak Wy życie staje się łatwiejsze, piękniejsze :) :*



"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać"
Anonim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz