Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

piątek, 24 maja 2013

Porażka - wygrana

Ojej, poprzedni wpis z 4-tego maja o.O Ten czas zdecydowanie za szybko leci. A może to dobrze? Hmm. Gdy stałam w miejscu, nie ruszałam spraw z obawy co mogą przynieść, jakoś to wszystko wolniej się toczyło. Ciągnęła się taka matnia. Teraz. Wcielam w życie pewne decyzje, stawiam kroki i leci to wszystko na łeb na szyję. Chwilami trochę się w tym gubię. Troszkę za szybko jak dla mnie. Obecnie, że tak to ujmę, zemdliło mnie trochę przy tej wariackiej "przejażdżce" heh i postanowiłam na moment wysiąść. Odsapnąć. Może stąd właśnie dzisiejszy post. Wcześniej pisałam, że zaniedbałam trochę bloga, a teraz widzę jak bardzo. Dni mijają w zastraszającym tempie, sprawy rozwijają się bardzo szybko, ukazując co raz to nowsze fakty, sytuacje. Co raz wyraźniej rysuje się przyszłość, co raz wyraźniej widzę przeszłość, z którą chciałam sobie poradzić. W końcu zaczynam żyć teraźniejszością. Przebiłam tą bańkę wspomnień i złudzeń, w której tkwiłam. Przeraża mnie to. Przyznaję. O wiele łatwiej jednak było trwać w takim bezruchu, otępieniu. Żyć czymś urojonym w głowie. Nie wiem, marzeniami, niespełnionymi obietnicami, słowami bez pokrycia, z nadzieją, że jednak je znajdą. Tak, to było złudne, straciłam dużo czasu. Ale nie czuję się przegrana, nie czuję tak do końca, że jest to zmarnowany okres. Raczej wysilę się na stwierdzenie, że jest to czas bardzo mocnych doświadczeń, które bardzo dużo mnie nauczyły, nadal uczą. Ostrożności, pewności siebie, samozaparcia. Pokazały mi również jak usilnie potrafię walczyć o coś czego chcę, czego potrzebuję, za czym tęsknię. I choć nie otrzymałam tego, o co tak mocno zabiegałam, widzę, że umiem dążyć do celu. Czasem ten cel jest nie do osiągnięcia. Ale nie dlatego, że nie potrafimy do niego dotrzeć. Czasem niestety nie jest tym, czym miał być. Czasem na początku, czasem w połowie drogi, a czasem przy finiszu okazuje się, że tak naprawdę nie wszystko zależy od nas. Na drodze do zrealizowania tego celu stają ludzie, sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć (choć znam osobę, która ma wysoką zdolność do tego). Nie potrafimy wypisać na kartce wszystkich opcji, niektórych nawet nie chcemy brać pod uwagę. Więc dążymy. Doświadczamy porażki i ... stajemy się silniejsi, mądrzejsi, bardziej dorośli. W końcu dochodzimy do wniosku, że jednak możemy. Możemy dążyć, możemy walczyć, możemy odpuścić. Możemy spojrzeć ostatni raz przez ramię i ruszyć dalej ze świadomością, że spróbowaliśmy, że zrobiliśmy wszystko co mogliśmy. Porażka też może być wygraną, ponieważ to z niej wyciągamy wnioski i staramy się nie powielać błędów...




No i proszę, miałam zamiar napisać o czymś zupełnie innym, miałam dać ponieść się emocjom, miał to być bardziej "ostry" post. Ale jednak wyszła ze mnie przerwa w pisaniu. Nawał myśli zebranych przez ostatnie 3 tygodnie. I one same popłynęły. Dziwię się tylko, że w takim kierunku. Ostatni czas dał mi sporo kopniaków i nerwów.  A tu jednak wychodzi ze mnie ta łagodniejsza natura, bardziej refleksyjna i, jak widać, pełna nadziei i pozytywnych wniosków :) Lubię taką siebie ;)
Pozdrawiam
PannaEm

"Jedyna walka toczy się w ciemnościach. Zwycięstwo odnosi się zawsze na ich skraju."
René Char

2 komentarze:

  1. Ja też lubię taką Ciebie :) i wiem, że wszystko będzie ok :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana :) Za wsparcie, za rozmowy i wiarę we mnie, kiedy ja czasem przestaję wierzyć :P <3 :*

      Usuń