Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

czwartek, 12 września 2013

Z serii "Dylematów ciąg dalszy i dalszy i ..."

Miał być post w całkiem innym temacie, powstała wersja robocza, ale brakło odpowiednich słów do jej skończenia. Za to doszedł inny, dość gnębiący "problem", z którym borykam się od wczoraj, który zaprząta moje myśli i nijak nie mogę się go pozbyć.

Przeszłość... Słowo, które wciąż odbija się echem w mojej głowie, wciąż powraca, wciąż o sobie przypomina. Przeszłość... Czas, którego nie da się cofnąć, nie da się wrócić do niego i zmienić. Momenty, sytuacje, odczucia, które odeszły, które pozostawiły trwały ślad po sobie, które kładą cień na wszystko inne. Przeszłość...

Rodzi się masa pytań i dylematów. Co z nią zrobić, jak przejść do porządku dziennego z tym wszystkim, czego zmienić się już nie da? Jak się uporać z sytuacjami, doświadczeniami i wspomnieniami, które nie pozwalają ruszyć na przód? Które nadal, wciąż, nieustannie powracają i przypominają o sobie?

I w tym momencie właśnie stoję przed takim dylematem i nie wiem co zrobić. Czy wrócić, spróbować po raz kolejny zamknąć pewien rozdział rozdrapując go czy po prostu olać, nie wracać, próbować zapomnieć. Po prostu żyć, nie wracając myślami do tego. 
No tak, gdyby to było takie proste. Gdyby takie proste było wymazać pewne myśli z głowy, by jej nie zaprzątały. Cholera, czemu to nie jest takie proste :/ Czemu niewyjaśnione do końca sprawy tak bardzo potrafią siedzieć w człowieku. Czemu tak po prostu nie mogą odejść w niepamięć.
Może dlatego, że mimo wszystko zawsze już będą częścią teraźniejszości i przyszłości. I nie mówię już teraz o tym czego mnie doświadczyły i nauczyły, a o tym, że pewne sytuacje zostawiają po sobie tak namacalny ślad, że nijak nie jesteśmy w stanie o tym zapomnieć. I co pozostaje?

Na to jednoznacznej odpowiedzi jeszcze nie znalazłam...

Pozostawiam post niedokończony. Może dla Waszych komentarzy, może ktoś z Was podsunie mi jakąś myśl, która rozwiąże moje dylematy, a może ja sama w końcu dojdę do odpowiednich wniosków...

Pozdrawiam
PannaEm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz