Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

środa, 30 października 2013

Z serii "Rozmowy z Nią" cz. 6

Zaczynam wpis jak większość "Po długiej przerwie...". Tak. Ten czas jakoś szybko leci, czasem na łeb na szyję, a czasem ciągnie się niemiłosiernie. Dopiero co był początek października, a już się kończy... I nie tylko październik. Ale o tym, o czym chcę dziś napisać, chyba najlepiej opisze "Rozmowa z Nią"...

Późnym wieczorem ciszę nocną przerwało pukanie do drzwi. Zaskoczona otworzyłam. Ona. Wyglądała inaczej niż zwykle. Zawsze widać było w niej jakieś emocje, uczucia. Dziś jej twarz była bez wyrazu, oczy nieobecne. Tylko jej postawa zdradzała, że coś jest nie tak. Stała przede mną skulona, w pozie obronnej i zamkniętej. Jakby zaraz miała uciec jak spłoszone zwierzę. Nie chcąc jej wystraszyć czy zniechęcić stałam i czekałam co zrobi.
- Możemy porozmawiać? - zapytała cicho.
- Oczywiście, wejdź - otworzyłam szerzej drzwi, by ją wpuścić. 
Przez chwilę wahała się, jakby czegoś się obawiała. Patrzyła pustym wzrokiem w ukrytą przestrzeń we wnętrzu korytarza. Chcąc ją zachęcić wyciągnęłam do niej rękę. Nie zauważyła. Dotknęłam jej ramienia. Drgnęła. Ocknęła się jak z letargu, popatrzyła na mnie...
- Chyba niepotrzebnie przyszłam - wyszeptała, odwróciła się i chciała odejść. 
Zaskoczyła mnie swoim zachowaniem. Szybko, w głowie układałam myśli, szukałam odpowiednich słów, które mogłyby ją zatrzymać. Czułam, że muszę. Wyszłam za nią.
- Jesteś wyjątkowa... - nie wiem czemu akurat to zdanie wybrałam z masy innych, racjonalnych i pewniejszych. 
Zatrzymała się, lecz nie odwróciła. Stała w ciemności. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu i tylko jedną szansę.
- Jesteś wyjątkowa (powtórzyłam szukając dalszych słów). Nie możesz teraz odejść. 
- Dlaczego? - zapytała nadal stojąc do mnie plecami.
- Bo wiem, że już do mnie nie przyjdziesz...
Odwróciła się, podeszła bliżej i popatrzyła na mnie. Stała teraz w świetle latarni, a jej oczy? Myślałam, że do tej pory widziałam już wszystko w tych oczach. Smutek, złość, gniew, żal, czasem przebłyski radości. Dziś te oczy mnie przeraziły. Jej spojrzenie przesiąknięte było strachem, bólem, jakąś niewytłumaczalną pustką i masą innych uczuć, których w tym momencie nazwać nie umiem. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak wiele można zobaczyć, wyczytać w jednym spojrzeniu. 
- Jesteś jedyną osobą, która to widzi - powiedziała.
- Co takiego? - zapytałam zaskoczona.
- To na co teraz patrzysz. To wszystko o czym pomyślałaś i to wszystko co nie pozwala Ci dać mi odejść. To wszystko co widzisz. 
- A co widzę?
- Wszystko co Cię intryguje. Patrzysz na mnie jak na osobę, która da Ci odpowiedzi. Odpowiedzi na nurtujące, wciąż powracające pytanie: "Dlaczego?". Dlaczego do Ciebie przyszłam, dlaczego jestem smutna...
- Smutna to mało powiedziane - wtrąciłam.
- Owszem. Chociaż nie ujęłabym tego tak. Widzisz... - zaczęła i usiadła na ławce. - Człowiek żyje, zbiera doświadczenia, zmaga się z problemami, konsekwencjami swoich wyborów. Jak to mówią, uczy się na błędach, niektóre wciąż powiela. Może szukając odpowiedniej lekcji dla siebie, nie wiem. Ale tak sobie żyje, myśli, że daje rade, pokonuje kolejne przeciwności. Czasem opada z sił, potyka się i upada, ale wstaje i idzie dalej. Starają się w tym pomóc przyjaciele, rodzina. Słowami otuchy, pobudzeniem wiary we własne możliwości. I owszem, to pomaga. Pomaga na tyle, że wstajesz i idziesz dalej, dążysz do określonych sobie celów. Dążysz, przesz do przodu, aż w końcu... coś w Tobie pęka. Zatrzymujesz się. Nie na chwilę, nie na moment, by się pozbierać. Zatrzymujesz się, by zrozumieć, że nie masz już swoich celów. Że "dawanie rady" tak naprawdę nie jest dla Ciebie, jest dla innych. Dla tych, którzy powtarzają, że wierzą w Ciebie. Dla tych, którzy tylko czekają, aż powinie Ci się noga. Dla wszystkich wkoło, lecz nie dla Ciebie. Zdajesz sobie sprawę, że zgubiłaś sens tego wszystkiego o co tak uparcie walczysz. Zdajesz sobie sprawę, że zgubiłaś drogę. Zgubiłaś cel. I to jest ta pustka, którą widzisz. Strachem jest to, że gdy człowiek zatrzyma się, tak naprawdę zatrzyma, nie potrafi obrać kolejnego celu, kolejnego kierunku. Doświadczenia pokazują mu jak wiele złego może przez to doświadczyć, więc boi się kolejnych prób. A ból? Chyba nie muszę tłumaczyć czym jest spowodowany. Chyba nie muszę mówić jak potrafi boleć cierpienie, krzywda i rozczarowanie własną osobą. Osobą, której postawiło się cele, od której się wymagało, która "miała dać radę". I tak stoisz przed lustrem, patrzysz na siebie i ... Nie widzisz tej silnej kobiety, którą starałaś się być. Widzisz małą, przestraszoną dziewczynkę ze łzami w oczach, raz po raz powtarzającą: "Ja chcę do mamy". Czy tego po sobie oczekiwałaś? 

Moc jej słów mnie zaskoczyła. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie żadnego sensownego słowa.
- Odpowiem za Ciebie. Nie, nie tego oczekiwałaś... - wstała i odeszła. Nie potrafiłam jej już zatrzymać, nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Zniknęła w ciemności. Dopiero po chwili dostrzegłam karteczkę na ławce, którą zostawiła. Chciałam zawołać za nią, zapytać o wiele rzeczy. Zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu jak mgła, jakby nigdy jej tu nie było. Z wahaniem podniosłam karteczkę i przeczytałam:

"Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne: przekroczywszy je bowiem wrócić niepodobna." Fiodor Dostojewski


- Jesteś wyjątkowa - szepnęłam patrząc w kierunku, w którym odeszła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz