Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

wtorek, 24 maja 2016

Miotełka i szufelka

Jak dłuższą chwilę nie pisałam na blogu, tak pewnie teraz nadrobię heh. Mimo braku czasu, pracy i obowiązków, aż gotuje się we mnie na pewien temat. Zresztą zapewne znalazłabym takich kilka, lecz dziś skupię się na tym konkretnym...


Tak, zdecydowanie TAK! Dziś w końcu zrobiłam porządki w szafie, przycięłam krzaka rozrastającego się za balkonem i wymalowałam barierki. Sprawy, za które zbierałam się od ponad miesiąca. Na pewne rzeczy przychodzi wreszcie pora...

Przychodzi w końcu pora, by ruszyć z miejsca. Przerwać taki jakiś zastój, tryb zawieszenia. Przychodzi pora, by pewne sprawy definitywnie zamknąć i odciąć się od nich. Przestać myśleć, zastanawiać się. 

Dziwne. Pewne sprawy wydają się być już zakończone. Padły decyzje, kroki. Tak i te zamykające stare sytuacje, jak i otwierające całkiem nowe. A mimo wszystko w środku nadal siedzi coś... Sama nie wiem jak to określić. Nadal jakiś rodzaj niepewności i oczekiwania. Na co? Na niepowielenie się schematu. Na to, że mimo wszystko tym razem będzie inaczej, coś drgnie. Że finisz będzie inny...

I po czasie okazuje się, że życie pisze różne scenariusze. Zwykle całkiem inne niż sobie zaplanujemy. Życie pokazuje, że schemat zwykle się powiela, a ludzie rozczarowują. Że mówią jedno, a robią coś całkiem odwrotnego. Obiecują, "karmią" słowami, które chce się słyszeć. I mimo, że wie się, że tak jest, w głębi duszy czeka się na sytuację, osobę, która w końcu przełamie ten schemat... I znów nie tym razem...

Znów "kocham Cię", "będę zawsze", "nigdy Cię nie opuszczę" to tylko słowa. Słowa bez pokrycia. I znów wdzierają się argumenty drugiej strony. "Przecież mówiłaś/eś, że nie chcesz", "przecież to Ty podjęłaś/eś decyzję", przecież, przecież, przecież.
Cholera jasna. Przecież, jeśli kochasz to nie potrzebujesz zapewnień. Przecież, jeśli deklarujesz być zawsze, zrobisz wszystko, by być... I czasem właśnie na to się czeka. Bezsensownie...

W sumie uważam się za inteligentną osobę (może nie z IQ 130, ale jednak inteligentną), a dopiero teraz mnie olśniło, w trakcie pisania tego tekstu. Kurczę, banał. To nic innego, jak zwykła naiwność. Jak zwykła, dziecinna wiara w to, że ludzie z natury są dobrzy i szczerzy (w teście tego typu zdecydowanie miałabym wynik bardzo niski). Że nie pasują do danej szufladki. Wiara w to, że jest coś takiego jak miłość, dla której jest się w stanie zrobić wszystko. Przezwyciężyć swoje złe nawyki, zmienić się... Wiara w to, że przerwie się w końcu to błędne koło. Niestety jestem naiwna.

Domyślam się, że odosobniona z takimi wnioskami w tym temacie nie jestem. Że jest wiele osób, które wierzą i chcą wierzyć. Że jest wiele osób, które raz za razem wieczorem nie mogą usnąć, zastanawiając się dlaczego. Dlaczego padają słowa bez pokrycia. Dlaczego daje się nadzieję na coś, by później ją odebrać. Dlaczego ludzie najpierw coś obiecują, a później najzwyczajniej mają gdzieś...

Może taka natura niektórych. Może jesteśmy podzieleni na jakieś "grupy". Może niektórzy z Nas mają wypisane na czole "przyzwolenie na zrobienie w *uja". Nie wiem. Nie potrafię znaleźć zależności. 

Nie pozostaje nic innego, jak "wziąć do ręki" tą zmiotkę i szufelkę i pozamiatać. Stare sprawy, ludzi, dla których byliśmy jedynie zabawkami, sytuacje, które nie powinny się zdarzyć. Po prostu posprzątać. Wymieść to co negatywne, włącznie z własną naiwnością. Przyszedł chyba czas, by ogarnąć bajzel, który pozostawili inni po sobie. Oni już dawno pomknęli na przód, więc czemu My mamy stać w miejscu?


Dlatego jedyne co pozostaje to zapisać sobie ich imię i nazwisko, adres i pesel :P Tak na wszelki wypadek. I po prostu skreślić...
Otrzeć łzy, wykreślić żal i pójść na przód z wyrozumiałą myślą dla siebie, że ...


Czasem trzeba... 

Tak więc ja swoja miotełkę wzięłam i zamiatam... na szufelkę, a Ty? Drogi czytelniku?

Pozdrawiam
PannaEM



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz