Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

piątek, 8 lipca 2016

Porażka, a porażka

Miał "wylądować" tu inny wpis. Zaczęty parę dni temu, w stresującym momencie i przed pewnym wydarzeniem... 
Plan był, by go dokończyć. Tak, taki był plan. Lecz plany mają to do siebie, że czasem się zmieniają. Może nawet częściej niż czasem...

Dlatego też pomijam sytuację, którą chciałam opisać i idę o krok dalej...

Tak więc porażka :/
I może nie byłaby ona tak irytująca i bolesna, gdyby była zasłużona...
Rodzi się pytanie czy taka może być. Zasłużona bądź nie.
Wydaje Nam się, że porażki są brakiem Naszej konsekwencji, błędami czy nieodpowiednimi decyzjami. Że wiążą się z Naszym negatywnym podejściem i niewiarą w to co się robi. Brakiem pewności siebie i swoich celów. Wydaje się, że Nasze porażki są konsekwencją Naszych poczynań. I w takim wypadku, "zasługujemy" na porażkę (jeśli można to tak ująć). I ...


Lecz jak to zwykle mówię, każda sytuacja ma 2 strony medalu. Tak i w tym wypadku. Dlatego uważam, że są też porażki, na które nie mamy wpływu. Są porażki, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a tym bardziej przygotować się na nie. Można to nazwać pechem czy złośliwością losu. Może też nieodpowiednim czasem. Ja skupię się dziś jeszcze na innym powodzie porażki...

Ludzie. Tak, dokładnie tak. Ich kłamstwa, kombinacje i totalny brak jakichkolwiek wartości. Ci właśnie ludzie potrafią każdy Nasz finisz, zamienić w porażkę. I nijak mają się do tego: Nasze podejście, zaangażowanie czy pewność siebie. Nie mówiąc już o wierze w sprawiedliwość. 
Jakakolwiek sprawiedliwość znika, gdy w grę wchodzą poczynania ludzi. Ludzi bez skrupułów, hierarchii wartości czy głębszych uczuć. Znika w momencie, kiedy stajemy na przeciw ludzi, którzy po trupach chcą dojść do celu. Którzy potrafią poświęcić nawet najważniejsze życiowe wartości, by tylko wyjść na swoje. 

Dlatego też nikt, kto posiada jeszcze choć ułamek wiary w sprawiedliwość czy ludzi, nie jest w stanie przygotować się na taką porażkę. Porażkę, która pokazuje, że "wygrywa" ten, kto bardziej zakombinuje i bardziej przekonująco kłamie. Kto w oczach innych potrafi "grać" niczym najlepszy aktor, a Nam śmiać się w twarz. Ktoś kto przekracza wszelkie możliwe granice, by triumfować...

I można powiedzieć "nie otaczaj się więc takimi ludźmi". Bardzo trafne i dobre rozwiązanie. Niestety w praktyce nie zawsze sprawdzające się. Czasem niestety tacy ludzie istnieją gdzieś w Naszym życiu i nie mamy na to wpływu. Często istnieją przez jakieś Nasze decyzje z przeszłości, których już cofnąć nie możemy. I to jedyna Nasza porażka. Choć i na nią znalazłoby się wytłumaczenie. 
Ponieważ wpuszczamy do Naszego życia ludzi-aktorów, wierzymy, ufamy, dajemy szansę. A jedyne co dostajemy to nóż w plecy. I czasem ta jedna decyzja, ciągnie się latami za Nami, nie dając możliwości na wygraną. Bo kłamca zawsze zostanie kłamcą...

W ogóle to paradoksem jest to, jak potrafią sobie radzić w życiu tacy ludzie. Kurczę. To irytujące. Tu człowiek stara się żyć zgodnie z pewnymi zasadami, często próbować naprawić własne błędy, być fair i mimo "ran na plecach" nie skreślać ludzi i wierzyć w nich. I za to dostaje się kopniaka w tyłek :/
A taki jeden z drugim, kombinator i kłamca, wychodzi z triumfującym uśmiechem z wielu sytuacji. Co najgorsze, robi to nadal i "dzięki temu" raz za razem wychodzi na swoje. Boszz, wniosek nasuwa się jeden. Kłam, oszukuj i kombinuj ile wlezie, a "kara" i odpowiedzialność i tak Cię ominie. Musisz tylko jeszcze więcej kombinować. I więcej naiwniaków owinąć wokół palca :/ I niestety coraz to więcej takich osób spotykam. Albo inaczej, przekonuję się na nich... I bądź tu mądry i pisz wiersze -,-

Lecz, mimo takich sytuacji, mimo takich kopniaków... Mimo takich ludzi, jakich się spotyka na swojej drodze, jestem wierna jednemu przekonaniu...


Bo w dzisiejszych czasach, mając kontakt z takimi ludźmi, o których pisałam, a mimo to nie tracić wiary, to czyste wariactwo... No cóż, w takim razie jestem wariatką.
Jestem wariatką, bo gdzieś w głębi wierzę w coś takiego jak sprawiedliwość (zaznaczam, daremne jest szukanie jej w polskich urzędach ;]) Wierzę w to, że karma wraca.
Wierzę, choć moja wiara jest ostatnio zachwiana, że za złe trzeba zapłacić, a za dobre zostanie się wynagrodzonym dobrem. 
Wierzę w to, że to co dajemy innym, zostanie pomnożone przez 100 i wróci...
A mnie w tej chwili rozterek i zachwiania wiary pozostaje jedno...


Ja na to nie pozwolę, a Ty?

"Nie pod­dawaj się rozpaczy. Życie nie jest lep­sze ani gor­sze od naszych marzeń, jest tyl­ko zu­pełnie inne."
- William Shakespeare 

Pozdrawiam
PannaEM


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz