Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

środa, 12 czerwca 2019

Zmiany są różne, kwadratowe i podłużne

Zmiany... Zmiany i trzy kropki...
Kto mnie dobrze zna wie doskonale, że zmiany wywoływały u mnie zawsze silny odruch wymiotny i obronny. Wizja opuszczenia bezpiecznego azylu zawsze powodowała masę negatywnych odczuć. Od strachu, wątpliwości, po różne stadia paniki. I nie miało znaczenia czy dane zmiany finalnie miały być na plus. Nie miało znaczenia, że wystarczyłoby zacisnąć zęby i doczekać się pozytywów. Nie, nie miało to znaczenia. Tkwienie w toksycznych relacjach czy sytuacjach mimo wszystko wygrywało, bo było znane. Było sprawdzone i pewne. I mimo, że nie dawało nic dobrego, było tym bezpiecznym azylem...

Patrząc z perspektywy czasu, nie wiem skąd mi się to wzięło. Nie wiem skąd takie stanowisko. Nie wiem... Nawet nie przychodzi mi do głowy żaden punkt zaczepienia, jakaś opcja. Nic...
Dlatego też tak trudnym zawsze było podejmowanie radykalnych decyzji niosących za sobą wielkie zmiany. Jakichkolwiek kroków prowadzących do opuszczania bezpiecznej... klatki. Tak, klatki, bo inaczej tego nazwać nie umiem. Zwykle mówi się, że to ktoś kogoś chciałby zamknąć w złotej klatce. Czasem jednak to my sami zamykamy się w tej klatce. My sami nakładamy sobie ciężary wyszukując tysiące argumentów. To my sami nakładamy sobie blokady. Blokady przed nieznanym.

I teraz rodzi się pytanie... Kiedy, w którym momencie życia dostrzeżemy, że ta klatka robi się już ciasna? Kiedy zauważymy, że życie przecieka nam przez palce? Kiedy zdamy sobie sprawę, że to nikt inny jak my sami robimy sobie w ten sposób krzywdę? I kiedy do jasnej cholery zaczniemy coś zmieniać?!


Otóż to. Czasem jest to przypadek, czasem zbieg okoliczności. Czasem wykonany gest, usłyszane słowo albo liść w twarz... Jednak nieważne co, ważne, by obudzić się z tego letargu. Ważnym jest, by przestać się okłamywać. Okłamywać, że bagno, w którym się tkwi to przejrzysta laguna... Przetrzeć oczy i zobaczyć coś więcej niż znajome ściany, twarze, sytuacje. Wyjść poza granice własnych uprzedzeń i lęków. Otworzyć szeroko oczy i zobaczyć...

Zobaczyć, że coś czasem się kończy. Zobaczyć, że znane nie zawsze jest dla nas dobre. A przede wszystkim dostrzec, że zasługujemy na coś więcej. Na coś więcej niż to na co sami się zamykamy. Nie podejmując radykalnych decyzji, nie stawiając wielkich kroków. Życie to nie łagodny baranek, ale też nie niebezpieczny lew. Życie jest takie, jakie sami sobie tworzymy. Jest takie jakim je przyjmujemy. Takim jakie je widzimy...
Pytanie tylko w jaki sposób będziemy na nie patrzeć. Może warto zdjąć okulary przeciwsłoneczne i dostrzec większy wachlarz kolorów...
Może po prostu warto...




Dlatego też czasem trzeba odpuścić. Czasem trzeba odejść. Czasem trzeba porzucić swój bezpieczny azyl i wypłynąć na nieznane wody. Nie zapomnijmy jedynie wziąć na wszelki wypadek kapoka. Tak na zaś... ;)

I mimo, że czasem nie jest łatwo. Mimo, że czasem mamy wiele wątpliwości i obaw, nie zasługujemy na to. Mimo, że czasem pęknie nam serce, nie zasługujemy, by przeżywać swoją własną śmierć za życia...

Ja się obudziłam... A Ty?

Pozdrawiam
PannaEM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz