Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

poniedziałek, 16 czerwca 2014

"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"

Chyba każdy z nas miał chociaż raz styczność z cytatem, który zawarłam w tytule postu. Wielu z nas choć raz zdarzyło się go zacytować. Słowa Jana Twardowskiego brzmią jak echo...


Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie ze nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak uroczystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza

Jan Twardowski

Czy trzeba coś jeszcze dodawać w tym temacie? Poezja nie zawsze jest odpowiednio rozumiana czy interpretowana. Lecz w tym wypadku przesłanie jest jasne i przejrzyste. Pozwolę sobie jednak dodać kilka słów od siebie...

"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" dźwięczy mi w głowie od paru dni. Pobudza myśli, wracają wspomnienia, sytuacje, doświadczenia. 

Zbyt często słowa te pojawiają się w naszych głowach w momencie, w którym jest już za późno. W momencie, gdy nie da się już cofnąć czasu. Nie da się naprawić, powiedzieć czy zrobić czegoś. Zbyt rzadko myślimy o tym, kiedy jeszcze jest możliwość docenić słowem bądź czynem. Zbyt rzadko...

"Śpieszmy się kochać..." powraca do mnie w dzień i w nocy. Zaprząta moją głowę, nie daje spokojnie zasnąć. Pobudza żal względem niewypowiedzianych słów, niewykorzystanych szans, nieokazanych gestów...

Dlaczego tak jest? Dlaczego czasem nie potrafimy powiedzieć czegoś w porę? Dlaczego czasem nie zastanawiamy się nad tym, że ta chwila może być tą ostatnią? Ostatnią szansą, by coś zmienić. Ostatnią szansą, by docenić i okazać emocje, uczucia...

Wiersz ten i słowa ks. Twardowskiego mogą odnosić się to różnych sytuacji. Pierwsza jaka przychodzi na myśl to śmierć bliskiej osoby. Odejście, które jest nieodwracalne, na które często nie mamy żadnego wpływu. Najbardziej dotyka nas nagłe, na które nie jesteśmy przygotowani. Najczęściej to, które pobudza masę pytań i jedno główne, głośno krzyczące: DLACZEGO?!
Więc i ja pytam dlaczego? Dlaczego los stawia nas przed takim doświadczeniem jakim jest śmierć bliskiej, młodej osoby? Dlaczego akurat młodej? Przecież śmierć, niezależnie od wieku bywa równie ciężka do pogodzenia. Dlatego, ponieważ to właśnie ta nagła, często bezsensowna dla nas, sprawia, że mamy do siebie ten właśnie żal. Żal niewypowiedzianych słów... Lecz, gdy dotyka ona starszą, schorowaną osobę, czy można się na to przygotować? Może... Ale czy boli mniej? Czy to oznacza, że zdążyliśmy ze wszystkim? Ze wszystkim co chcieliśmy powiedzieć, okazać? Nie zawsze...

I druga myśl, krążąca po głowie. Druga, która idealnie wpasowuje się w cytat dzisiejszego postu. Nie zawsze śmierć musi być czymś, co rozdziela bliskie osoby. Nie zawsze to śmierć musi być bodźcem do tego typu rozmyślań. Czasem zbyt dużo nieodpowiednich słów, zachowań czy decyzji decyduje o odejściu. Decyduje o tym, że tracimy bliską, ukochaną osobę. Decyduje o tym, że gdzieś tam w środku rodzi się żal. Żal ( tak jak wyżej) z powodu niedocenienia, nieumiejętności okazania tego co się czuje. I wtedy również może być za późno. Za późno, by uratować. Za późno, by odbudować. I czasem żyje się ze świadomością, że gdzieś tam jest ktoś, komu tak wiele można było powiedzieć. Tak wiele można było...

Dlatego, moi drodzy czytelnicy, z tego miejsca piszę do Was: "Śpieszmy się". Śpieszmy się każdego dnia, by docenić wszystkich i wszystko co jest dla nas ważne. Każdego dnia na nowo. Każdego dnia z równie mocną siłą. Każdego dnia doceniajmy chwilę, obecność i nasze życie. 
By żal nie niszczył naszej radości życia. By wspomnienia i popełnione błędy nie kładły cienia na to co robimy...
Tego Wam życzę.

Pozdrawiam
PannaEm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz