Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

środa, 12 grudnia 2012

Postanowienie noworoczne

Może za wcześnie na taki post, ale znając życie, nie będzie czasu już przed świętami na jakieś głębsze wywody. Wiadomo przygotowania świąteczne, ten cały szał. Nie lubię tego, ale cóż. Postanowiłam więc dziś coś napisać. W sumie niby jest o czym...
Do tego wpisu znalazłam kilka obrazków, chyba zbyt dużo jak na ilość myśli w głowie heh. A raczej, jak zwykle myśli masa, problem z ich przedstawieniem. Ale obrazki które wklejam w posty też bardzo dużo mówią, czasem więcej niż moje słowa...
Więc zaczynam. Po pierwsze ...



Tak. To prawda. Niektórym się wydaje, że gdy płaczę jestem słabą osobą, nie daję rady. Nie uśmiecham się, coś jest nie tak. Marzenia? Nie znaczy, że nie stąpam twardo po ziemi, a to, że kocham, nie znaczy, że można wbijać nóż w plecy, przyprawiać rogi i nadużywać mojej "dobroci"...
I kolejny obrazek ...



Niestety. Z tym też muszę się zgodzić. Ludzie potrafią wykorzystać naszą naiwność, słabość, pozytywne uczucia. Myślą, że skoro kochamy, będziemy godzić się na wszelkie upokorzenia. Jeden wielki błąd. Myślą, że mogą robić to nieustannie. Przychodzi jednak moment "przegięcia"? "wyczerpania cierpliwości"? mimo uczuć, mimo pozytywów, mimo chęci by było dobrze, pewnych rzeczy nie można zaakceptować, zwłaszcza tego, gdy życie otwiera nam oczy i ukazuje zamiary tej drugiej osoby ...
Powoli dochodzę do sedna ...



Tak, to pewna granica, którą niestety co poniektórym udaje się przekroczyć. Myślą, że mogą tak całkiem do końca wyssać z nas wszystko co dobre, bez żadnych konsekwencji... Myślą, że mogą nam zabrać wszystko co tylko chcą, a my dlatego, że nie potrafimy być tak okrutni jak oni, zgodzimy się na to, kuląc ogon... Kolejny błąd... Wszystko ma swoje granice. Walka, miłość... 
Myślę, że wchodzę w kolejny etap życia. Bardziej śmiały, może i bardziej bezlitosny, przekreślający wszystkie dobre odczucia... Ale jednak doszłam do momentu, gdy wiem, że te dobre rzeczy nie mają znaczenia, jeśli są tylko w mojej głowie, jeśli są tylko i wyłącznie jednostronne... I fakt, w tej chwili nie mam już nic do stracenia. Walczyłam... Walczyłam o miłość... Dla siebie, dla swoich synów, a z czym się spotkałam? Z niedocenieniem, z wykorzystaniem sytuacji i mojej dobrej woli. Dość. Mimo miłości, mimo uczuć, mimo tego, że muszę przekreślić cały rok i spisać go na straty. Mówię dość. Kiedyś myślałam, że nie mam cierpliwości, dziś widzę jak wielką ją miałam, że wytrwałam do tego momentu. Czy żałuję? Chyba nie. To kolejne moje doświadczenie. Kolejny krok w życiu, kolejne zmiany. Czy na lepsze? Czas pokaże. Na pewno nie powinno się kierować zawiścią, chęcią zemsty i staram się tego nie robić. Kieruję się jedynie wielkim żalem i poszukiwaniem sprawiedliwości... Gorzkie "piwo" piję, nie będę pić go sama...
A kiedyś ktoś zrozumie, że...



...


Z dedykacją odnośnie jednej konkretnej sytuacji, jednej konkretnej osoby...
Po raz trzeci powtarzam się i mówię dość ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz