Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

środa, 6 marca 2013

Nowy rozdział

Standardowo zacząć post? Po dłuższej przerwie ... bla bla bla. Chyba nie muszę po raz kolejny tego powtarzać heh. Tak więc zacznę inaczej...
Łyk kawy, papieros. W głowie plany na dzisiejszy dzień. Chęci i motywacja. Starczy tego opierdzielania się, ładowania złymi emocjami. 
Odnośnie spraw zdrowotnych, o których wspomniałam we wcześniejszym poście, zmian jak na razie konkretnych nie ma. W sumie to doszły bóle pleców i mięśni. Ale tak to jest jak się ma taki mały słodki ciężar do noszenia heh. Najważniejsze, myślę, to to, że zabrałam się za podreperowanie zdrowia. Zrobić badania, seria zabiegów, a nie siedzieć i jojczeć :P W tej kwestii zaczynam działać. Trzeba wziąć się za siebie. Tak więc postaram się jednak nie rezygnować z bloga, ze swojego hobby :) Inne problemy na chwilę obecną pominę, nie o tym chcę pisać. 
Ostatnie tygodnie przyniosły mi sporo emocji. W ogóle cały ten rok przynosi mi masę przeróżnych odczuć i sytuacji. Początkowo byłam nastawiona pozytywnie, na zmiany, na realizację celów. Zderzenie się z rzeczywistością i problemami okazało się dla mnie zbyt ciężkie. Stąd chwila załamek, rozterek, wahań. Myślę jednak, że ważne jest, że na nowo staram się z tego wyjść, podnieść i znów zacząć działać. Wcześniej wspomniałam, że nie mogłam zabrać się za tą sprawę, zdecydować. Gdy wreszcie to zrobiłam, byłam pełna obaw, żalu, złości, że tak to wszystko musi się skończyć, że coś o co walczyłam tym krokiem przekreślam. Lecz po raz kolejny otrzymałam coś, co utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak słusznie postąpiłam. Myślę, że to już ostatnia rzecz, która poruszyła mnie tak głęboko w tym temacie. Taki gwóźdź to trumny, że tak to ujmę. Podejrzewam, że jeszcze wiele informacji do mnie dotrze, ale teraz zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to już mnie nie dotyczy. To już nie moja sprawa, nie moje życie. Coś o co walczyłam, ktoś, okazało się naprawdę złudnym i nieprawdziwym. Ulokowałam uczucia chyba najgorzej jak mogłam. W człowieku zakłamanym, bezlitosnym, który grał przede mną skrzywdzonego przez życie, tym właśnie mnie ujmując i zdobywając moje serce. Ostatnia informacja, którą dostałam z tym związana otworzyła mi oczy chyba najszerzej, zrzuciła całkowicie klapki z oczu i rozwiała wszelkie obawy, jak i przekonała w 100% już, że był to tylko kolejny epizod w moim życiu, bez prawa do happy endu. Trzymałam się tego kurczowo, bo sama przed sobą nie potrafiłam przyznać, jak bardzo się pomyliłam. Chciałam rzeczy niemożliwej. Wiedząc już o kłamstwach, przekrętach, nadal próbowałam, wierząc, że jestem w stanie swoim zapałem, siłą, zmienić coś. Lecz wiem teraz, że są jednak rzeczy niemożliwe. Zwłaszcza, gdy dotyczą one ludzi. Niektórych po prostu nie da się zmienić. Pozostaną oni takimi jakimi są, a nam pozostaje tylko odejść nie oglądając się wstecz. I to właśnie mam zamiar zrobić. Wywalczyć teraz tylko to co najlepsze dla syna, zadbać o jego przyszłość i nie bawić się w sentymenty. 



Pozdrawiam
PannaEm

1 komentarz:

  1. Trzeba brnąć dop rzodu i nie patrzeć w tył bo to i tak nie ma sensu :) Wszystko będzie dobrze, 3mam kciuki :) Buziole :*
    A.

    OdpowiedzUsuń