Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

niedziela, 18 sierpnia 2013

Granice

Miałam zrobić sobie większą przerwę w pisaniu, ale dzisiejsza rozmowa natchnęła mnie do pisania na ten temat. Nawet kilka rozmów.
Niektóre ciężko mi ogarnąć. Powala mnie ludzka logika i podejście do życia. Ale nie o tym chcę dziś pisać.

Temat postu: "Granice".

Coraz częściej spotykam osoby z tym dylematem, zapytaniem. "Jak je pokonać", "Co zrobić, by coś zmienić", "Jak siebie zmienić". Masa pytań, masa wątpliwości. Już nie tylko moich...

I gdzie tu znaleźć odpowiedź? Jakiś złoty środek, odpowiedź ogólną? 
Nie ma takiej. Każdy z nas ma inną sytuację. Każdego problemy powinny być najważniejsze i każdy ma swoje granice, które powinien przekroczyć. Dlaczego w tym momencie, w czasach, w których żyjemy (że tak to ujmę), tak ciężko nam pokonywać własne granice? Dlaczego tak ciężko nam zaryzykować? Czemu odpuszczamy, choć czujemy, że potrafimy więcej, dużo więcej?

Ze strachu, cholernego strachu, z braku myśli głębszych. Często nie zastanawiamy się nawet nad sensem tego co nas otacza, często nie myślimy nawet o tym co mogłoby być, skupiając się na tym co było, czy jest. Bierzemy na siebie całą tą teraźniejszość, próbując pokazać, że tak jest, że nic nie da się zmienić. 

Za przeproszeniem "Gówno prawda" ;] Skąd takie słowa? Mój dzisiejszy nastrój odzwierciedla jedynie to, na co się nie zgadzam. To co mnie wkurza i dołuje. 
Wy!
Ja!
Tak. Patrzę na to wszystko, na Was przyjaciele, na Was ludzie obcy i  na siebie i ... Wolę nie kończyć tego zdania. Zbyt dużo we mnie frustracji i złości. Czemu? Bo nic nie robimy tak naprawdę. Wegetujemy, jakoś ciągniemy. "Jakoś to będzie"... taaa. Dobra. A gdzie marzenia? Gdzie to do czego chcielibyśmy dążyć? Odsuwa się. W ciemną noc, przestrzeń za nami, po to, byśmy znów, kolejnego dnia mogli sobie ponarzekać, że nic w naszym życiu się nie zmienia.

I nie zmieni się nic. Dopóki my sami czegoś nie zmienimy. Podejścia, otoczenia, ludzi, sytuacji (wymieniać tu można wiele), czegokolwiek...

Uczyńmy nasze życie NASZYM... nigdy tym, którego od nas oczekują inni...




Ten post dedykuję Tobie Krzysiu. Dlaczego? Dlatego byś uwierzył w moc swoich działań i słów, tak i swojej wartości.

Pozdrawiam
PannaEm

2 komentarze:

  1. Nie zgodze sie, ze nastawienie jest wazne... nie do konca... co mi z mojego nastawienia ze chce, pragne spelnic moje najskrytsze marzenie, jesli NIE MAM PIENIEDZY ABY JE SPELNIC... a jest to jedno z tych marzen ktorych nie da sie przeskoczyc... JA ZAWSZE MAM CZEGO CHCE... wczesniej czy pozniej... wiem ze moje marzenie w koncu zrealizuje... moze bd juz stara, moze dzieci beda odchowane i mi w tym pomoga, ale wiem ze to zrobie... ale jeszcze nie teraz... nie stac mnie na to... finansowo, bo duchowo jestem przygotowana juz dawno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc i ja nie zgodzę się z Tobą, ponieważ uważam, że nastawienie to jedna z najważniejszych rzeczy. Bez niej nawet pieniądze schodzą na dalszy plan. Poza tym skoro piszesz, że dostajesz co sobie zaplanujesz, znaczy, że nastawiasz się na to, czekasz i otrzymujesz. A pieniądze? Jedna z wielu przeszkód, ale jakże mało istotnych przy głębszym zastanowieniu nad życiem...

      Usuń