Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Opowiem Wam jej historię cz.1

W ostatnim czasie wiele się zmieniło w moim życiu. Od zawsze w sumie wszystko wywracało się do góry nogami, wychodziło na prostą, by znów się poplątać. Nie wiem, może już taki mój "urok" komplikować sobie życie, czasem świadomie, czasem nieświadomie. Ale jednak te 2, 3 lata są pasmem zmian, przeróżnych sytuacji i doświadczeń. Wtedy zaczęłam zmieniać siebie i swoje podejście. Zaczęłam szukać ukrytego sensu w życiu, jego głębi. Zaczęłam słuchać ludzi, być dla nich wsparciem i to samo od nich otrzymywałam. Jeszcze 3 lata temu (pamiętam choć powoli jak przez mgłę) moje życie wyglądało całkiem inaczej. Było to zaraz przed wypadkiem. Żyłam tak naprawdę nie żyjąc. Ciągnęłam toksyczny związek bez przyszłości, nie zastanawiałam co będzie jutro. Nie obchodziło mnie nic innego prócz siebie samej. Wszystko co robiłam, robiłam z myślą o sobie. Owszem miałam znajomych, przyjaciół, ale na dystans. Przychodziło co do czego, nie było nikogo obok mnie. Nikogo tak naprawdę, gdy potrzebowałam pomocy. Ale też sama nic od siebie nie dawałam. Nie zastanawiałam się nad tym co robię, jakie są tego konsekwencje. Po prostu popełniałam błąd za błędem, pogrążałam się co raz bardziej. Dziś mija 3 lata od tego nieszczęsnego wypadku, od którego chyba wszystko zaczęło się zmieniać. Może nie od razu, bo nadal byłam zagubiona. Nadal wpojone głęboko były we mnie pewne złe zachowania. Nadal popełniałam błędy. I wtedy dopiero zaczęłam tak naprawdę widzieć to i szukać pomocy. Z większym bądź mniejszym skutkiem udawało się. Lecz niestety wciąż nie umiałam sobie poradzić sama ze sobą. Szukałam ucieczki, zamiast zmierzyć się z problemami. W tym momencie właśnie zaczęłam prowadzić bloga, było to jakieś 2 lata temu. Zaczęłam nazywać po imieniu swoje obawy, lęki, frustracje. Zaczęłam próbę "rozkminiania" problemów, szukania rozwiązania. Moje oczy powoli otwierały się na wiele spraw, a tym samym i umysł. Na początku był to wielki chaos dla mnie. Było to coś nowego z czym starałam się zmierzyć. Masa informacji, odczuć, emocji. Co raz to bardziej zaczynałam rozumieć siebie, swoje błędy i porażki, widzieć powód ich, jak i rozwiązanie. Zaskakiwało mnie to. Nie spodziewałam się po sobie, że jestem zdolna do takich głębszych refleksji, rozumienia problemów i opisywania ich. W szkole średniej kiepska byłam w pisaniu wypracowań :P Teraz w sumie też moje pisanie dalekie jest od ideału, perfekcji. Lecz wracając do tematu.
Jednym z przełomów w moim życiu było odkrycie choroby ojca. Ciężko było się z tym zmierzyć. Człowiek myśli, że takie sprawy go nie dotyczą, że zdarzają się gdzieś indziej, w filmach czy po prostu ogólnie, gdzieś tam. Był to trudny egzamin dla mnie. Przez pierwszy rok nie zdawałam go. Podchodziłam do niego, by znów go oblać. I tak czas leciał do momentu, gdy nastąpił taki prawdziwy przełom, dopiero ponad pół roku później, kiedy to pierwszy raz w życiu poznałam pewne uczucia, kiedy to odnalazłam sens życia. Tak, była to miłość (choć krótka), chyba jeszcze długo będę do niej wracać. To ona tak naprawdę mnie zmieniła, o 180 stopni. Nie potrzebowałam już walczyć ze swoimi słabościami, pewnymi zachowaniami. Problemy, z którymi zmagałam się wcześniej, po prostu, w jakiś magiczny sposób, rozpłynęły się, choć to śmiesznie i niewiarygodnie brzmi. Ale tak było. Na początku było idealnie, cudownie. Wszystkie rozterki jakoś traciły na znaczeniu, były łatwe do ogarnięcia i przyswojenia. Z czasem niestety zaczęło się psuć. Problemy wracały, zaczęły się kombinacje, kładły cień na to całe "piękno", którym się otoczyłam. I wtedy wszystko się posypało. Ten jeden dzień, chyba najgorszy w moim życiu, gdy zawalił się cały mój świat. Związek, po którym wiele sobie obiecywałam przestał istnieć, osoba, którą kochałam i wiązałam przyszłość odeszła, a ojciec, który od 2 lat zmagał się z chorobą, umierał. I w tym wszystkim ja, w 3-cim m-cu ciąży, w wielkim smutku, z wielkim strachem, sama... To było rok temu "z groszami". Wtedy też podjęłam decyzję o zamknięciu bloga. Zgubiłam sens jego prowadzenia. Patrząc z perspektywy czasu zastanawiam się chwilami z niedowierzaniem, jak ja sobie z tym poradziłam. Jak poradziłam sobie na tyle, by w tej chwili pisać o tym spokojnie. Rodzina i przyjaciele. To jest odpowiedź. Chyba pierwszy raz, tak naprawdę otworzyłam się na nich. Zobaczyłam, że ich mam. Zobaczyłam jak ważni są dla mnie i ja dla nich. Wsparcie, zrozumienie, pomoc. Tymi trzema pozytywnymi słowami był wypełniony mój ostatni rok. To dawałam i otrzymywałam. I to pozwoliło mi przetrwać ten trudny czas, powoli odnajdywać na nowo sens. I znów powróciłam tutaj :) po półrocznych zmaganiach, po urodzeniu się "W", gdy już udało mi się organizować czas i pracować nad sobą. Miewałam gorsze, lepsze dni i nadal takie będą. Moje posty również. Ale jednak zauważyłam dużą zmianę. Zmianę w pisaniu. Porównując pierwszego bloga, a tego, którego teraz prowadzę, jak i to, że w pewnym momencie zmieniłam jego wygląd. To też ukazało zmianę. Mojego podejścia, rozumowania, tego co liczy się w życiu. Moja hierarchia wartości wciąż się zmienia, myślę, że powoli na lepsze...




Tak więc siedzę tu i teraz i pokazuję Wam jak życie potrafi zaskakiwać. Z jak wieloma problemami człowiek musi sobie radzić, jak wiele rzeczy potrafi przetrwać. I że to wszystko jest potrzebne, by ukształtować nas na takich, jakimi powinniśmy być. To od nas zależy czy się poddamy czy będziemy walczyć o siebie i własne życie...

"Tragedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszukiwać się przyczyn, winić innych, wyobrażać sobie jak odmienne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszystko to nie ma znaczenia. Zdarzyły się i koniec. Musimy zapomnieć o strachu jaki wywołały i rozpocząć odbudowę"
Paulo Coelho 

Pozdrawiam
PannaEm 

3 komentarze:

  1. Obojętnie jak byś się nie zmieniła zawsze Cię będę KOCHAŁA. I 'Jacuś' też :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki takim osobom jak Ty, Alexa, staję się taką jaką mam się stać. Dzięki Waszej miłości, przyjaźni, wsparciu i zrozumieniu. Dziękuję za wszystko i również KOCHAM :) A Jacuś jak to Jacuś, wiemy kogo najbardziej kocha ... ;) Pozdrawiam gorąco :*

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń