Łączna liczba wyświetleń

O blogu

Witam Cię. Weź filiżankę kawy, kubek herbaty i usiądź wygodnie. Pozdrawiam. Panna Em

czwartek, 21 czerwca 2012

Obawy cz.2. (04.10.2011)

Obawy... Wciąż ten temat krąży w mojej głowie. Co rusz to nowe myśli mnie nawiedzają, kolejne lęki i obawy odnośnie przyszłości i planów z nią związanych. W poprzednim poście zawarłam nie tylko swoje przemyślenia i doświadczenia, lecz też to co udało mi się zaobserwować u innych ludzi. Dziś dotyczy to wyłącznie mnie i moich obaw...
Jak zwykle o tej porze popijam gorącą kawę. Dziś cieplej za oknem, ale też bardziej pochmurno, może dlatego ogarnia mnie jakaś taka nostalgia... Chęć na przemyślenia i przelania ich tutaj.
Dziwne, człowiek przeżył w życiu już wiele, poradził sobie z różnymi sytuacjami i nadal udaje mu się utrzymać na nogach, brnąć do przodu. Pokonał przeciwności losu, złe doświadczenia, wyszedł z nich "z twarzą", uparcie dążył do poprawy, a teraz lęk budzą w nim te dobre strony życia, ta przyszłość, która powoli staje się przejrzysta, która w końcu ma jakiś cel. Dlaczego tak jest? Czy nie powinniśmy cieszyć się z tego, że wreszcie życie dało nam zielone światło? Że tym razem nie rzuca nam kłód pod nogi? Owszem powinniśmy, ale co z tego. Ludzie wiele rzeczy powinni, a jednak... I znów pojawia się w moim poście słowo masochizm. Tak, właśnie czy niektórzy ludzie potrafią tylko i wyłącznie umartwiać się? Skupiać się głównie na tych złych stronach, na obawach i lękach, zamiast cieszyć się z tej szansy, które dało im życie?... I znów pytanie, dlaczego tak jest? Dlaczego łatwiej przychodzi nam zmierzenie się ze złem, pokonanie go, niż przyjęcie szczęścia i dobra, które mamy przed sobą, po które wystarczy sięgnąć... 
Chwila namysłu, łyk kawy, papieros.
Ogólniki, jak łatwo przychodzi mi pisanie nimi, a nazwanie rzeczy po imieniu znacznie trudniej... Znacznie trudniej przyznanie się przed samą sobą do swoich obaw, ubranie ich w słowa... Tak, boję się, cholernie się boję... Zmian, przyszłości, nawet tej pięknie rysującej się. Dlaczego? Może dlatego, że nie chce po raz kolejny nikogo rozczarować, nie chcę, by okazało się, że jednak, w gruncie rzeczy, nie jestem taka, jak się innym wydaje. Tak dobra, uczciwa, szczera, kochana... Która moja "maska" jest prawdziwa? Ta, która pokazywałam światu przez ostatnie 25 lat? Pełna buntu, złośliwości, może i zaradności, ale też i niszcząca wszystko... Czy ta, dzięki której udało mi się znaleźć i zatrzymać przy sobie szczęście? Przepełniona zrozumieniem, spokojem, miłością, chęcią dawania szczęścia innym... Kim tak naprawdę jestem i jaka jestem? Czyżby przemawiało przeze mnie brak pewności siebie? Brak wiary w to, że podołam? Skąd te obawy? Ciekawe, jeszcze do niedawna, bałam się rozczarowania i zranienia, ale własnego, a teraz największy lęk budzi we mnie to, że mogę zawieźć najdroższą mi osobę...

"Ogarnął mnie smutek przed daleką drogą. Prawda, że taki smutek jest czymś naturalnym, nawet wtedy, kiedy człowiek wie, że u kresu tej drogi czeka go szczęście?"
Michaił Bułhakow


Tak, ogarnął mnie smutek i zatrzymałam się, czuję, że wraca powoli do mnie ta osoba, która ukryłam w sobie, lękliwa i niepewna czy zasługuje na szczęście :( Strach przed zmianami, nawet tymi na lepsze, wyzwala we mnie paraliżujący strach... Tak długo było źle, tak długo byłam sama, tak długo stałam w miejscu, na rozdrożu dróg i nie wiedziałam dokąd iść... :/ Teraz wiem, a boję się zrobić krok... Muszę się wziąć w garść... by nie stracić tego co mam...

"Smutek to najdziwniejsze z uczuć: czyni nas bezradnymi. Jest jak okno otwarte wbrew naszej woli - przy nim można tylko dygotać z zimna. Z czasem jednak otwiera się rzadziej i rzadziej, aż wreszcie całkowicie stapia się z murem."
Artur Golden


Mam taką nadzieję ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz